Po wpisaniu w Google hasła „DIY”, wyszukiwarka zaproponowała mi około 2 360 000 000 odnośników. Znalazłam porady na zrobienie ozdób świątecznych, mebli, a nawet sukulentów w filiżankach w ramach ślubnego prezentu (serio). Nie było natomiast żadnej porady jak stworzyć idealnego Instagrama.
A szkoda. Myślę, że wiele osób byłoby tym tematem żywo zainteresowane. Bo tak naprawdę to kto nie chciałby mieć fajnego profilu? Inspirować, budzić podziw. Są tacy, których konta mogą naprawdę frustrować. Chciałoby się mieć takie, co? Sama obserwując wszystkie te zdjęcia zaczynam wierzyć, że istnieją ludzie, którym kanapka nigdy nie spadła masłem do dołu.
Otóż spadła.
Niech rzuci kamieniem ten, kto choć raz w poszukiwaniu idealnego ujęcia nie spędził 15 minut ganiając z telefonem w kółko. Często tylko po to by stwierdzić, że zdjęciu nie pomogą nawet filtry – do Rihanny mu jeszcze daleko.
Prawda jest jednak taka, że nawet Rihanna ma czasem pietruszkę w zębach. Wszyscy miewamy pietruszkę w zębach.
Zdjęcia nigdy nie będą w stanie oddać rzeczywistości. Pytanie więc, dlaczego tak bardzo chcemy ją kolorować?
Popatrzmy na nasz firmowy Instagram. Też jest ładny. (mam nadzieję, że go obserwujesz? KLIK)
A wiesz, że zdjęcia do niego często powstają na parapecie?
Śledząc nasze relacje można zauważyć, jak godzinami pompujemy balony na dywanie tylko po to, by chować je później pod wiatą, bo w dniu sesji akurat padał deszcz. Nie chcemy wstydzić się tego, że życie samo robi nas w balona (hehe). To ludzkie i naturalne, że czasem coś nie wychodzi. Porównywanie się nigdy nie będzie dobre.
Ktoś mi ostatnio powiedział, że może w życiu chodzi o to, by udawać że jest fajnie tak długo, aż w to uwierzysz.
Sądzę, że nie chodzi o udawanie.
Jest fajnie. Teraz, tak jak jest.