Brzmi jak termin z filmu science-fiction? A może pierwsze skojarzenie przywiodło Wam na myśl grę Cyberpunk 2077? Nic bardziej mylnego! Zacznijmy od początku i od razu uprzedzamy – nie będziemy tu pisać o zamienianiu ludzi w maszyny. Nie o to chodzi!
Próżno szukać jednej definicji, zwłaszcza, że jest to zagadnienie stosunkowo nowe. Najprościej rzecz ujmując, biohacking to, jak sama nazwa wskazuje, hakowanie swojego organizmu. To znaczy modyfikowanie go tak, aby działał na najwyższych obrotach, a my dzięki temu jesteśmy najbardziej wydajni. W ogóle wszystko wtedy robimy “naj” – jesteśmy najefektywniejsi, najlepiej się regenerujemy i nie chorujemy, bo jesteśmy najzdrowsi. Czy to w ogóle możliwe? Okazuje się, że tak! Biohacking cieszy się coraz większą popularnością, zwłaszcza w Dolinie Krzemowej. Brzmi interesująco?
Znawcy tematu porównują ciało i umysł człowieka do programu. Wszyscy startujemy z pozycji 0, z jego podstawową wersją. Jednak możemy się ulepszyć. I nie mowa tu o laserach w oczach czy mechanicznych ramionach.
Specjaliści obiecują wiele – od szybkiej utraty wagi, po poprawę funkcji mózgu. Zwracają także uwagę na zwiększenie koncentracji, zapas energii, poprawę samopoczucia i optymalizację zdrowia. Więc jak zacząć?
Biohacking ma wiele form, jednak można wyróżnić trzy podstawowe: odpowiednia dieta, znajomość (i właściwe wykorzystanie) biologii i najbardziej skrajna forma biohackingu, czyli tzw. grindowanie. Ogólnie rzecz biorąc, grindersi starają się zostać „cyborgami”, optymalizując swoje ciała za pomocą kombinacji gadżetów, zastrzyków chemicznych i implantów.
Obserwuj, notuj, sprawdzaj i wyciągaj wnioski. Chodzi o mierzenie, monitorowanie i analizowanie różnych aspektów swojego życia. Przykłady obejmują narzędzia do śledzenia aktywności, które mierzą, czy wykonujesz wystarczającą ilość ćwiczeń w ciągu dnia, aplikacje, których możesz używać do rejestrowania tego, co jesz i pijesz, lub czujniki, które sprawdzają, jak dobrze śpisz.
Wyeliminuj także ze swojego jadłospisu poszczególne składniki, jak np. cukier, pszenicę, żywność przetworzoną czy mięso i… zanotuj spostrzeżenia. Już na tym etapie możesz samodzielnie ustalić, jak Twój organizm reaguje na określone pożywienie. A nie zawsze jest to reakcja pozytywna. W ten sposób już w krótkim czasie uda Ci się zwiększyć swoją wydajność i poprawić samopoczucie oraz kondycję. W aspekcie diety i biohackingu, zwraca się także uwagę na zagadnienia intermittent fasting czy właściwej suplementacji. Warto jednak zamiast aptecznych specyfików, postawić na naturalne, bogate w składniki odżywcze produkty spożywcze, warzywa i owoce.
Żywienie “na kodach” dokładnie opisał dietetyk kliniczny, lekarz medycyny naturalnej Cliff Harvey – “Upewnij się, że 80% Twojej diety opiera się na naturalnej, nieprzetworzonej żywności. Dowody są jasne – największy wpływ ochronny na zdrowie ma dieta, która ogranicza lub eliminuje większość przetworzonej i rafinowanej żywności, a zamiast tego koncentruje się na produktach bogatych w niezbędne składniki odżywcze”.
Na co jeszcze zwraca uwagę Harvey? Podpowiada, aby zadbać o właściwe nawodnienie i picie dwóch szklanek wody od razu po przebudzeniu, dzięki temu możemy zrównoważyć nocne odwodnienie i przywrócić pełną funkcjonalność organizmu. “Nie podjadaj!” – mówi Harvey. Podjadanie prowadzi do złych nawyków żywieniowych, które mogą sabotować poziom energii i funkcje poznawcze oraz prowadzić do przyrostu masy ciała. Lepiej jest trzymać się od trzech do czterech pełnowartościowych, zbilansowanych posiłków dziennie.
Dieta, która pomoże nam osiągnąć swoje maksimum, to dieta wieloskładnikowa, w której nie może zabraknąć ziół adaptogennych, prozdrowotnych grzybów, warzyw i soków surowych oraz owoców, z rodziny jagodowych. Te składniki na talerzu, i w szklance, pomogą w utrzymaniu ogólnego stanu zdrowia, zmniejszenia stresu, poprawy jakości snu i pracy mózgu.